Pyrwe na polu we ćwikli (2)
Mału ćwikel trza było okopać uż welkimi kopaczkami i to uż po stojancu (ni po klynczuncu) szło se we rzondku. Po tym pora razy z jednim kuniem ćwikel se maszinkowało, ażby nie zarosła. Na kuniec nekedy, eszcze se wyriwało trowa rukami, majstens lebioda. Jak ćwikel uż była welko to sztichrym se ju sztichrowało, wteda ćwikel z liścioma leżeła we rzondku. Po tym z nożym se okrowało liście i szkrobało ze zymi. Na jednu kupku se dowało ćwikel a na druhu liście. Z kupek se uż ciepało na wóz. Poźniejszi robiło se to trocha inakszi. Po pyrsze ćwikel se kepowało keprem i liście ciepało na take lelito, a po tym kuniama ćwikel se minerowało i wteda leżeła una wytahnuta na roli uż bez liści. Na poczatku był miner na jedyn rzondek, a po tym uż były minery na tzri rzodki. Wytachnutu ze zymi ćwikel ciepało se na kupki, z dwóch kupek robiło se jednu wiakszu, po klynczancu se szkrobało ćwikel i ciepało se na welku kupu. Z te welke kupy uż dowało na furu i woziło na plac przi Banhowie. Tam widłama trza było ciepać do wagona, a jak ne było wagonów to ciepało se do broga. Aha, eszcze tak kole żniw, jak ćwikel mieła uż fajne liście, to se je obrywało i dowało krawom na futer.
Jak dawniej uprawiano buraki (2)
Następnie małe buraczki należało okopać. Wykonywano to już większymi kopaczkami, idąc w rządku (a nie klęcząc). Potem kilka razy jadąc pielnikiem ciągnionym przez jednego konia buraki się pielnikowało by nie zarosły chwastami. Czasami wyrywało się jeszcze rękami chwasty (najczęściej lebiodę), które gdzieniegdzie wyrosły. Jesienią, gdy buraki były już duże, specjalnymi widełkami buraki wraz z liśćmi wyrywało się z ziemi. Buraki leżące pokotem w rzędzie należało obrobić: liście nożem odkroić i rzucić na jedną kupkę, a buraki wyczyścić z ziemi i rzucić na drugą kupkę. Później stosowano inna technologię. Najpierw buraki ręcznie obgławiano za pomocą obgławiacza a liście rzucano w rzędzie. Następnie końmi zaprzęgniętymi w wyorywacz (miner) buraki wyorywano. Początkowo był wyorywacz jednorzędowy, a potem trzyrzędowy. Już ręcznie buraki rzucało się na mniejsze kupki. Potem z dwóch kupek buraków robiło się jedną większą. Klęcząc czyściło się buraki z ziemi i rzucało na dużą pryzmę. Z tej pryzmy buraki już rzucano na furmankę, a z furmanki na placu buraczanym przy pietrowickim dworcu PKP widłami ładowano do wagonów towarowych, jak ich nie było to na wielki stóg. Aha, jeszcze w okolicy żniw dorodne już liście buraczane obrywało się (po kilka zewnętrznych liści z każdego buraka) i dawało krowom na karmę.
[ W IX wieku św. Cyryl i Metody napisali alfabet dla mowy używanej w Państwie Wielkomorawskim, ciekawe ile tej mowy ostało się w morawskim narzeczu petrowskim?]