Wspomnienie o Jerzym Buloku, legendzie pietrowickiego pożarnictwa
29 sierpnia zmarł Jerzy Bulok. 2 września mszę św. pogrzebową odprawił ks. Wojciech Kępkowski w asyście kapelana ojca Marcelego Dębskiego i ks. Waldemara Klosego. Pogrzeb zgromadził wielu strażaków z gminy Pietrowice Wielkie i powiatu raciborskiego, w tym trzech komendantów ze straży w Raciborzu.
– Ich hatt einen Kameraden, Einen besseren finst du nicht. – Miałem przyjaciela, lepszego od niego nie znajdziesz [tak rozpoczął mowę pogrzebową naczelnik Jan Herud]. – Tymi słowami pieśni żołnierskiej żegnamy dziś naszego kolegę, honorowego prezesa OSP Pietrowice Wielkie, druha Jerzego Buloka. Kiedy w sobotni poranek dostałem wiadomość o jego śmierci pomyślałem sobie: jeszcze wczoraj spotkałem go jadącego swoim wózkiem do św. Krzyża. A gdy kiedykolwiek spotykałem go, jak przemierzał pietrowickie pola, zawsze kiwnął ręką, zawsze pozdrowił pracujących na roli „Boże pomogej”.
Jerzy Bulok urodził się 10 stycznia 1925 roku w Pietrowicach Wielkich. Już jako młody chłopak zafascynowany był mundurem, dlatego wstąpił do szkoły podoficerskiej w Kostrzyniu. Po rozpoczęciu wojny został wcielony do armii, na froncie został ranny w nogę. Po zakończeniu wojny wrócił do rodzinnej wioski i zapisał się do straży pożarnej. W szkole pożarniczej w Nysie ukończył kursy strażackie I, II, i III stopnia.
W 1958 roku został wybrany na prezesa jednostki i funkcję tę pełnił przez 40 lat. Wyjazdy młodych ludzi, w tym i młodych strażaków, do Niemiec – na stałe lub za pracą – powodowały, że nie było komu tej funkcji przekazać. Był też komendantem zarządu gminnego OSP. W czasie tych 40 lat prezesowania były dni trudne: pożary lasów w Rudach, gdy jeszcze wybuchały niewypały po wojnie, wielkie pożary w pietrowickiej roszarni, był w końcu największy pożar naszych czasów – pożar lasów w Kuźni Raciborskiej w 1992 roku i powódź w 1997. Ale były też dni radosne, jubileusze OSP, oddanie nowej remizy w czerwcu 1983 roku, której wraz z całą jednostką był przez 4 lata budowniczym. W 1993 roku cieszył go przyjazd auta pożarniczego magirus z Niemiec, przywiezionego przez jego kolegę z frontu. Było też włączenie do Krajowego systemu Ratowniczo-Gaśniczego. Były odwiedziny u strażaków w Metjendorf. Dzięki tej współpracy pietrowicka straż otrzymała dwa wozy strażackie, a straż w Krowiarkach jeden. Druh Jerzy był też jednym z inicjatorów pielgrzymki strażackiej na Górę św. Anny.
Nigdy nie był obojętny na ludzkie nieszczęście. Jeszcze teraz po pożarach często dzwonił do mnie z pytaniem „kaj to gorało”. Do końca interesował się działalnością OSP i wiele razy podkreślał, że się cieszy, że to idzie w dobrym kierunku. Za swoją ofiarną społeczną służbę został uhonorowany wieloma odznaczeniami państwowymi i strażackimi, w tym także Złotym Znakiem Związku OSP RP. Druhu prezesie, żegnamy Cię z wielkim smutkiem ale i z nadzieją, że jeszcze się spotkamy. Niech więc Bóg da Ci wieczny odpoczynek, a my będziemy Cię wspominać jako legendę pietrowickiego pożarnictwa. Spoczywaj w Pokoju. Cześć Twojej pamięci.
Jan Herud
(naczelnik OSP Pietrowice Wielkie)
PS. Gdy na początku lat osiemdziesiątych wytyczono sznury pod nową remizę, to prezesowi Jerzemu Bulokowi ta remiza zdała się za mała. Przyszedł więc w nocy ze strażakami i trochę ponaciągali te sznurki, zwiększając powierzchnię remizy o jedną trzecią. Rano budowlańcy trochę się zdziwili, ale dalej budowali już według „nocnej korekty”.